250 lat teatru publicznego w Polsce

Artykuły

Kopciński do Kosińskiego: Narodowy czyli wolny

Z uwagą przeczytałem wypowiedź Dariusza Kosińskiego Nie "czy", tylko i, i zamieszczoną na stronie e-teatru 1 czerwca 2015 roku, a sformułowaną w odpowiedzi na artykuły opublikowane w majowym "Teatrze" pod hasłem "Narodowy czy publiczny - polemiki na czas obchodów". Pragnę krótko odnieść się do niektórych zawartych w niej tez - pisze Jacek Kopciński, redaktor naczelny "Teatru".

Czynię to nie jako historyk teatru, którym nie jestem, ale jako redaktor pisma poświęconego teatrowi współczesnemu, które w związku obchodzoną rocznicą "250 lat teatru publicznego w Polsce" opublikowało dwa artykuły znawców dziejów scen polskich: Małgorzaty i Marka Piekutów i Patryka Kenckiego, oraz szkic krytyka teatralnego Jacka Cieślaka, odnoszący się do najnowszej historii Teatru Narodowego w Warszawie.

Po pierwsze, "podstawową tezą" tych trzech tekstów nie jest stwierdzenie, że wspomniane wyżej obchody "zostały wymyślone przez tajemnicze środowisko związane z Instytutem Teatralnym". Owszem, sformułowanie "środowisko związane z Instytutem Teatralnym" pojawia się w jednym z artykułów, należy jednak zaznaczyć, że wszystkie wypowiedzi zaprezentowane w "Teatrze" poprzedził mój wstęp, w którym otwarcie powołałem się na Dariusza Kosińskiego jako autora koncepcji tegorocznych obchodów, cytując fragment jego tekstu programowego. W tym samym wstępie wymieniłem także Dorotę Buchwald jako dyrektorkę Instytutu Teatralnego im. Zbigniewa Raszewskiego, z którą przeprowadziłem bardzo obszerną rozmowę (włączoną po jej publikacji do materiałów obchodów zamieszczanych na stronie IT). Nie jest więc prawdą, że miesięcznik "Teatr" posłużył się nieładnym chwytem retorycznym, polegającym na obniżeniu rangi organizatorów obchodów poprzez zamazanie ich tożsamości. Co więcej, oprócz przytoczenia tekstu Kosińskiego, w zapowiedzi bloku tekstów odwołałem się także do jego książki "Teatra polskie. Historie", nazywając ją pracą dla historii teatru polskiego "fundamentalną" (ocenę tę wyraziliśmy także we wcześniejszych recenzjach dzieła). Sugerowanie więc, że nasza publikacja jest owocem "podejrzliwości" i braku "zaufania" do organizatorów tegorocznych obchodów także nie ma żadnego uzasadnienia. Przeciwnie, właśnie dlatego, że szanujemy dokonania naukowe i organizacyjne Dariusza Kosińskiego oraz działalność Doroty Buchwald, podjęliśmy polemikę w sprawach istotnych dla całego środowiska teatralnego, a zbyt słabo obecnych jako przedmiot namysłu w medialnej przestrzeni obchodów.

Podobnie nieprawdziwa jest sugestia, jakoby zdaniem naszych autorów tegoroczne obchody "zostały wymyślone" przez środowisko IT po to, "by zatrzeć, zastąpić, wymazać ideę teatru narodowego". Nikt na łamach "Teatru" nie sformułował takiej tezy, choć niektóre wypowiedzi poprzedniego dyrektora IT Macieja Nowaka pozwalają sądzić, że ideę teatru narodowego traktuje on z dużą podejrzliwością i dystansem, a zmianę tradycyjnej formuły obchodów postrzega jako sukces w rozgrywce z politykami (obchody zostały ustanowione przez Sejm III RP). Nie będę też nikogo przekonywał, że ogłoszona na łamach "Teatru" polemika wynika z różnicy poglądów na historię i tradycję teatralną, a nie ze "spiskowego i koteryjnego myślenia", co sugeruje Kosiński. Uważam, że tego typu opinia sformułowana pod adresem poważnych autorów, którzy zabrali głos, jest co najmniej niesprawiedliwa. Zarazem jednak jestem wdzięczny Kosińskiemu, że w dalszych akapitach swojej wypowiedzi zechciał odnieść się do ich argumentów. Sądzę, że istotnie publikacja "Teatru" pozwoliła mu w sposób jeszcze bardziej "precyzyjny" i "klarowny" zaprezentować swoje stanowisko, a przy argumentach polemistów postawić znaki zapytania. Wartość odpowiedzi Kosińskiego polega także na tym, że, pomimo jej stronniczego, a może tylko zbyt emocjonalnego wprowadzenia, podjął on rozmowę, dzięki czemu głosy jego adwersarzy mogły się przebić do nieco szerszego grona niż czytelnicy "Teatru". Kiedy jak nie podczas jubileuszu 250. rocznicy wystawienia "Natrętów"" Józefa Bielawskiego powinniśmy dyskutować o tradycji i roli sceny narodowej?

Jak powiedziałem na początku, nie będę się włączał w spór historyków, który traktuję nie jak środowiskową wojenkę, ale poważny namysł nad kwestiami istotnymi dla całej kultury. Chcę jednak zaznaczyć, że gdybym miał wpływ na kształt tegorocznych obchodów, zaproponowałbym rozszerzenie ich formuły i zmianę nazwy na "250 lat teatru narodowego i publicznego w Polsce". Pozwoliłoby to uwzględnić historię wszystkich scen teatralnych w Polsce - także tych, które działały w czasach utraconej czy niepełnej suwerenności narodowej oraz tych, których organizatorami były mniejszości narodowe - a jednocześnie poddać twórczemu namysłowi tę tradycję, która dla teatru polskiego wydaje się bardzo cenna, czyli właśnie sceny narodowej. Publikując trzy artykuły (ze wstępem) oraz rozmowę z Dorotą Buchwald, chcieliśmy na łamach "Teatru" podkreślić wagę tego dziedzictwa, które uważamy za żywe, co nie ma nic wspólnego z chęcią wykluczenia czegokolwiek i kogokolwiek z tegorocznych obchodów. Formuła taka w najmniejszym stopniu nie osłabiałaby także siły głosu tych twórców i organizatorów życia teatralnego w Polsce, którzy apelują o utrzymanie rangi teatru publicznego. Wydaje nam się jedynie, że dyskutując niemal wyłącznie o ekonomicznych i społecznych warunkach funkcjonowania scen, tracimy z oczu inne wymiary teatru, jeszcze nie tak dawno ważne i czytelne dla ludzi obdarzonych największym autorytetem. Czy także refleksję Erwina Axera na temat roli Teatru Narodowego w kształtowaniu "przeszłości, teraźniejszości i przyszłości polskiej kultury w jej głównych funkcjach: narodowej, społeczno-politycznej i religijnej", którą przytacza w swoim artykule Jacek Cieślak, nazwałby Kosiński myśleniem "spiskowym i koteryjnym"?

Kosiński zatytułował swoją odpowiedź Nie "czy", tylko i, i, odnosząc się do naszego hasła z okładki, które buduje polemiczne napięcie z hasłem jubileuszu. Podpisuję się pod tą formułą, żałując, że nie znalazła ona swojego odzwierciedlenia w nazwie tegorocznych obchodów. Jednocześnie chcę podkreślić, że "rocznicowe liberum veto" ogłoszone przez jednego z naszych autorów, nie oznacza kontestacji samych obchodów, w które włączyliśmy się już wiele miesięcy temu, inicjując na naszych łamach cykl "Mapa Teatru Publicznego", czy programu realizowanego przez IT. Najważniejszą wartością narodową w polskim teatrze zawsze była wolność i właśnie z niej postanowiliśmy skorzystać.

.

Zobacz inne powiązane artykuły:

Korzystając z serwisu internetowego wyrażasz zgodę na używanie plików cookie. Pliki cookie możesz zablokować za pomocą opcji dostępnych w przeglądarce internetowej. Aby dowiedzieć się więcej, kliknij tutaj.